Obserwatorzy

piątek, 30 marca 2012

Nikt nie wydaje się bardziej obcy niż ktoś, kogo się kiedyś kochało...

Zaczynając naszą wędrówkę po książkach, pragniemy przystanąć przy twórczości Remarqu'a i chyba jego z najbardziej znanych powieści 'Łuk triumfalny'.
Akcja rozgrywa się na przestrzeni roku w Paryżu, tuż przed wybuchem II Wojny Światowej. Główny bohater, wybitny chirurg, w średnim wieku, Ravic, jest uchodźcą z Niemiec, pod przybranym nazwiskiem ukrywającym się przed represjami gestapo. Ma przyjaciół, ma wrogów, ma życie wewnętrzne, żyje z dnia na dzień, nie troszcząc się o jutro. I jak to zwykle bywa w książkach: spotyka na swej drodze fascynującą kobietę, Joannę oraz byłego oprawcę, gestapowca Haakego...

Agata: Zatytułowałyśmy dzisiejszy wpis właśnie cytatem z 'Łuku triumfalnego'. I choć w powieści prawie co drugie zdanie, to sentencja, to jednak to jedno zdanie najbardziej mi w pamięci utkwiło, może przez jego uniwersalność...

Krystyna: Generalnie uwielbiam u Remarqu'a to, że prócz ciekawej historii, przekazuje nam też prawdy życiowe, które możemy przyjąć jako swoje lub odrzucić, ale nigdy przejść obok nich obojętnie. Szczególnie dużo pisze o miłości, no, ale jak się oprzeć jego bohaterom? Która z nas nie kochała się w doktorze Ravicu?

Celina: To prawda...

Agata: Nie prawda!!! Ja się nie kochałam! Rozchwiany emocjonalnie filozof, uparcie zmierzający do zatracenia... Bo chcę podkreślić już teraz, że zakończenie mnie w pewnym sensie zaskoczyło. Byłam pewna, że książka skończy się samobójstwem Ravica, a nie śmiercią Joanny! Joanny nigdy bym nie podejrzewała o śmierć.

Celina: Nie mogę się zgodzić. Joanna to typowa femme fatale. Cokolwiek robiła, robiła to całą sobą... Tacy ludzie nie żyją długo...

Agata: Oj, babcia, babcia... Mamy XXI w. i twoja femme fatale, to dzisiaj typowa hedonistka, która chce się bawić, błyszczeć i nie myśleć o problemach. Przyznaj, ze Joanna właśnie taka była...

Krystyna: Pragnęła miłości...

Agata: Nie! Pragnęła uwielbienia, tylko uwielbienia! Była prosta i przeciętna.

Celina: W prostej i przeciętnej kobiecie nie zakochał by się taki mężczyzna jak Ravic...

Krystyna: Sama, Agatko, nazwałaś go filozofem... To był zbyt skomplikowany umysł, by dać się ogarnąć komuś o prostej konstrukcji wewnętrznej.

Agata: A wy nigdy nie kochałyście kogoś, kto na pierwszy rzut oka wcale do was nie pasuje? Ravic chciał być nieszczęśliwy... Jako człowiek wykształcony, oczytany, z doświadczeniem i wyobraźnią, musiał wiedzieć jakie konsekwencje niesie związek z Joanną... Nawet, zdaje się, ze sam o tym wspomina, w rozmowie z nią...

Krystyna: Tak, mówi jej, że ona go opuści...

Agata: Widzicie? Wiedział! Ale nie zrobił nic! Bo żeby być szczęśliwym, trzeba sie napracować... A gdy się nie robi nic, można sie juz tylko nad sobą użalać. Myślę, ze to przynosi pewną satysfakcje i nadaje danej postaci głębi... Ale także patosu.

Celina: No, patosu nie da się pominąć... Pięknie się czyta te wszystkie wzniosłe dialogi, ale nawet za moich czasów nikt tak do siebie nie mówił. Jednak pamiętaj, ze jest to literatura piękna, a nie literatura faktu... One się rządzą zupełnie innymi prawami.

Krystyna: Ale zauważcie, ze Remarque równoważy nam patos i kwiecisty styl wypowiedzi, bardzo, powiedziałabym, naturalistycznymi opisami, np. operacji, czy zabójstwa Haakego przez Ravica.

Agata: Zagrał nam Remarque tą postacią na nosie... Haakego, jako oprawcę znamy ze wspomnień Ravica, gdy tym czasem sam Haake ukazuje nam się, jako jowialny, sprośny, wesoły jegomość... Przyznam, że i tym razem Ravic mnie zaskoczył. Myślałam, ze nie zniży się do poziomu swego oprawcy i jednak nie zabije Haakego.

Celina: W waszych czasach łatwo zapomnieć o krzywdach, gdyż żadna z was nie przeżyła wojny, nie przeżyła tortur, nie patrzyła na śmierć najbliższych z głodu, nędzy, z bólu… Nie wiecie, że w takich chwilach bezradność boli najbardziej, a bezradność upokarza… Nie wiecie, że zemsta może nie przynosi zapomnienia, ale powoduje, że wychodzimy z kręgu bezradności do czynu, przez co możemy iść dalej, bez oglądania się wstecz. Bez świadomości, że nic nie zrobiliśmy, że nie wykorzystaliśmy swojej szansy, by na nowo stać się człowiekiem czynu, a nie człowiekiem bezradnym.

Agata: Popierasz hasło: ‘oko za oko, ząb za ząb’?

Celina: Nie. Ale czasami nie ma innego wyjścia.

Agata: Nie chcę się sprzeczać na ten temat. Tak jak mówisz: wojny nie przeżyłam i żyje nam się dzisiaj o wiele łatwiej, bez obciążeń w formie wspomnień z frontu. I jakkolwiek ładnie Ravica usprawiedliwiłaś, to jednak w moim przekonaniu, nie zabił dlatego, by iść dalej z podniesiona głową, jako człowiek czynu… Zobacz, że on na każdym kroku się poddaje… Nie widzi żadnej drogi przed sobą. Myśliciel (jak już na początku powiedziałam: filozof), nie człowiek czynu.
Krystyna: Żeby dokonać czynu, trzeba to przemyśleć, a nie tak na hurra, spontanicznie, nerwowo. Przemyśl to <śmiech>. A co powiecie o calvadosie? Bo ja nabrałam smaka, czytając książkę.

Celina: Rzeczywiście, calvadosu jest tam więcej niż tego łuku triumfalnego. Miałam wrażenie, że oni ciągle piją…

Agata: Nigdy nie piłam calvadosu, ale kupię nam na weekend. Po alkoholu może będzie was łatwiej przekonać do mojego punktu widzenia.

Celina: Agatko, ale tu nie chodzi, byś nas przekonywała… Doskonale rozumiem twój punkt widzenia, ale zrozum, ze w tamtych czasach tak się żyło, jakby jutra nie było… Widmo wojny nad nimi wisiało. Można było, żyć tak, jakby się nadrabiało stracony czas, albo popaść w stagnacje bez planów na kolejny dzień.

Agata: Ale niektórzy chcieli żyć. Gdy był czas, uciekali do USA i zaczynali żyć od nowa. Tego nie mogę darować Ravicowi, tej pasywnej postawy wobec istnienia!

Krystyna: Może to był jego sposób na przetrwanie w tych czasach?

Agata: Tak myślę… wróżyłam Ravicowi śmierć samobójcza, ale jak wspominałam, zaskakiwał mnie tyle razy, ze jestem święcie przekonana, że wojnę przetrwał, wyjechał do USA, ożenił się i żył długo i szczęśliwie…

Krystyna: Mam taką nadzieję.

Celina: Zasłużył na to.

Agata: Ech…

Nie przypuszczałam, że tak trudne będzie spisywanie z dyktafonu naszej rozmowy, potem korekta i kłótnia przy korekcie, bo wiadomo: gdzie kucharek sześć, tam nie ma, co jeść :-)
Wyszło nieco chaotycznie, ale w przyszłości mamy zamiar opracować lepszy system dyskusji, ale jeszcze wiele kłótni przed nami do osiągnięcia doskonałości, weźcie więc to pod uwagę.
Liczymy na rozruszanie naszego bloga i zapraszamy do dyskusji. Szczególnie ciekawe jesteśmy Waszych przemyśleń o książce, jak Wy odbieracie postać głównego bohatera i jego postawę życiową, no i czy napiłybyście się z nim calvadosu? Bo my tak, ale nie równocześnie. Po co mężczyznę straszyć kłótniami międzypokoleniowymi? :-)
 
Pozdrawiamy serdecznie!

12 komentarzy:

  1. Książkę czytałam i zrobiła na mnie duże wrażenie. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam nigdy wcześniej o tej książce, ale śledząc waszą niezwykle żywiołową dyskusje już wiem, że mam chęć poznać bliżej tę pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super czyta się Waszą rozmowę, mozolne spisywanie popłaciło ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, jak ja lubi te Wasze książkowe dyskusje! Chętnie przeczytam, skoro lektura budzi tyle emocji:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojojoj, wstyd przyznać, ale nie czytałam. Pora to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  6. nie czytałam i chyba nie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  7. Remarque to jeden z moich ulubionych pisarzy a Łuk triumfalny tu ukochana książka i oczywiście Ravic był dla mnie ideałem mężczyzny. Mam ją , czytałam nieraz i jeszcze raz będę czytać. Dyskusja interesująca a ja skłaniam się ku wypowiedziom Celiny.)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie słyszałam o tej książce, pora nadrobic zaległości ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam, ale jak wpadnie w me dłonie to zamierzam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie czytałam .. ale strasznie mi sie podoba forma prowadzenia bloga !!! :)

    wpadnij do mnie

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytałam, ale wydaje się być interesująca. Z chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń